Weekend, to ta część tygodnia,
kiedy wciągam od dresu spodnie,
sprzątam, biegam,
na rower wsiadam!
Pilne rzeczy robię,
pilniejsze odkładam :)
Skupiam się na ruchu
i dobrym humorze.
Wszyściuteńko widzę
w różowym kolorze ;)
Myślami ciągle jestem przy weekendzie, minionym i tym nadchodzącym. W poprzednim dopisywała pogoda, szczególnie w sobotę. Wtedy też zafundowaliśmy dzieciom podróż pociągiem do dziadków, na moje kochane Kaszuby ;)
Większą część dnia spędziliśmy na świeżym powietrzu. Byliśmy w lesie i nad rzeczką, a jedyny łabędź, który w niej pływał, na nasz widok uciekł :) Chyba zakłóciliśmy mu spokój. Nie brakowało jednak obecności i odgłosów innych leśnych zwierzątek, szczególnie ptaków i ich cudnego śpiewu. Humoru nie popsuł nam nawet deszcz, który rozpadał się po południu i padał wciąż, kiedy wracaliśmy przemoczeni z kolejki do domu. W niedzielę rozpoczęłam sezon rowerowy z dziećmi w fotelikach. Zrobiliśmy z nimi (hura!!!) całe 10 km! Wiem, wiem, że to niewiele, ale jak na pierwszy raz i nie do końca przyjazną nam aurę, to i tak dobry wynik - jak dla mnie :) Dzieciaki były całe w skowronkach, szczególnie w czasie postoju na placu zabaw :)
A jakie plany na następny weekend?
No właśnie, zobaczymy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję, że do mnie zajrzałeś, że wierszyk mój przeczytałeś :)
A jeśli komentarz zostawisz, przyjemność wielką mi sprawisz ;)