jak to w parku z mamą byłem
i szukałem oznak wiosny,
a kaczora zobaczyłem!
Pływał w stawie, w skrawku wody,
tuż przy samym brzegu.Zamarznięty jeszcze stawik,
pełno lodu w nim i śniegu....
Kilka ziaren mu sypnąłem!
Prędko wyszedł z zimnej wodyi napełnił pusty brzuszek.
Widać mu niestraszne chłody,
bo z powrotem wnet się udał
do skutego lodem oczka
i popłynął w tataraki
niczym mała, zwinna foczka.
Lecz ja przecież wiem na pewno,
że kaczora zobaczyłem!
I na dowód, że tam byłem
zdjęcie sobie z nim zrobiłem!
Oznak wiosny już nie muszę
wypatrywać za to wcale,
bo ją widać gołym okiem
i wiatr szumi o niej stale...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję, że do mnie zajrzałeś, że wierszyk mój przeczytałeś :)
A jeśli komentarz zostawisz, przyjemność wielką mi sprawisz ;)