Jedna struna na gitarze drugiej dokuczała,
gdy ta pierwsza chciała zabrzmieć, to druga brzdąkała.
Pozostałe struny również tak jak chciały,
oddzielnie i głośno, muzykę swą grały.
Nic dobrego z tego wcale nie wynikło,
bo stado słuchaczy w mig, szybciutko, znikło!
Słuchać się nie dało melodii tej wcale,
gdyż skłócone struny wygrywały w szale
dźwięki tak nieznośne, że aż w uszach piszczy,