Gdzieś głęboko w lesie,
śniegiem oprószona,
stoi malusieńka
choinka zielona.
Płacze, cicho wzdycha,
smutna i przejęta,
że jej nikt nie zechce,
wziąć do domu w święta.
Lecz razu pewnego,
gdy tak sobie stała,
drwalowa siekierka,
w pień jej zastukała.
I nim pierwsza gwiazdka
na niebie błysnęła,
choineczka mała
w domku gdzieś stanęła.
Pięknie przystrojona,
mieni się i świeci,
wokół jej gałązek
tańczą błogo dzieci.
Tańczą i się cieszą
wspólnie z rodzicami,
gdyż pod choineczką
pudła z prezentami
pysznią się, czekając,
by je rozpakować,
bo nikogo nie chcą
przecież rozczarować.
W ten sposób choinka
misję wypełniła
i przygodę życia
i przygodę życia
największą przeżyła,
radość wielką dając
radość wielką dając
w te grudniowe święta,
o których co roku
o których co roku
każdy z nas pamięta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję, że do mnie zajrzałeś, że wierszyk mój przeczytałeś :)
A jeśli komentarz zostawisz, przyjemność wielką mi sprawisz ;)