Mknę na mojej hulajnodze,
prędko, szybko niczym wiatr!
Nikt nie stanie mi na drodze,
przekroczyłem linię start.
I do mety teraz gnam,
głośno szalik mój furkocze,
nogą się odpycham sam
i nie zjeżdżam na pobocze.
Mknę przed siebie, prościuteńko,
kółka żwawo kręcą się!
A do mety bliziuteńko,
wcale nie zmęczyłem się.
Jestem! Pierwszy! Super sprawa,
dojechałem całkiem sam!
Ale fajna to zabawa,
polecam ją wszystkim Wam!
Kiedyś bardzo lubiłam jazdę na hulajnodze. Teraz staram się zaszczepić miłość do jazdy w moich dzieciach ;)
OdpowiedzUsuńHehe, ja nigdy swojej nie miałam, ale na pożyczonych też śmigałam, a rowerem śmigam do dziś ;)
OdpowiedzUsuńsuper wierszyki i prawdziwy TALENT do uchwycenia w kilku słowach sensu życia... gratuluję... i dziekuję:-))
OdpowiedzUsuńSuper wiersz! Chociaż w dzisiejszych czasach byłaby to zapewne hulajnoga elektryczna :D mimo wszystko podziwiam za twórczość i zazdroszczę weny.
OdpowiedzUsuńŚwietny post! Też uwielbiam hulajnogi, ale wole wolniejsze tempo. Ktoś jeszcze chętny na przejażdżkę?
OdpowiedzUsuń